Dziwne miejsca na mapie
W 1968 roku zachodnią Sycylię nawiedziła sekwencja wstrząsów, która pozbawiła 100,000 osób dachu nad głową. W sumie naliczono ponad 230 zmarłych, chociaż uważa się, że liczba jest zaniżona.
Jeśli ma się szczęście, czasami udaje się przybliżyć mapę w odpowiednim miejscu. Natrafić wtedy można na wszelkiego rodzaju cuda pomijane w przewodnikach. Najpierw zdają się one być błędami zdjęcia satelitarnego - kolejnym niedopatrzeniem ludzkiego oka. Jednak z każdym przybliżeniem okazuje się, że natrafiamy na coś niesamowitego. Niewątpliwie dziwaczny kwadrat Cretto di Burri postawiony na miejscu Starej Gibelliny jest
jednym z takich cudów.
Ogromny gorąc sycylijskiego słońca, oślepiającego przez odbicia od białej powierzchni, w połączeniu z dużą różnicą wysokości miasteczka nadaje wszystkiemu onirycznej natury, w której przegrzana głowa nie rozumie otaczającego jej labiryntu.
Zbudowany na zgliszczach miasteczka zrównanego z ziemią przez trzęsienie roku '68, jak żaden inny pomnik zdaje się rzeczywiście przypominać o lokalnej historii. Wszystkie budynki na powierzchni 12 hektarów zostały zastąpione betonowymi bryłami, między którymi przechadzać się zdają duchy miejscowej przeszłości.
Cztery razy dziennie z głośników kościoła dobiegają dźwięki, w których krzyki przekupek mieszają się z odgłosami ryków osła - wszystko ma przypomnieć o dawnych życiach pozostawionych pod zgliszczami Gibelliny. Sam kościół znajduje się w futurystycznym mieście oddalonym o jakieś 11 kilometrów od pomniku.
Miejsce to zostało nazwane tak samo jak poprzedniczka, tyle że tym razem określono je przymiotnikiem Nouva. Jednak podobnie do tej poprzedniczki niedługo i ono stanie się pomnikiem. Pomimo przygotowania infrastruktury dla kilkunastu tysięcy, dzisiejszą Gibellinę zamieszkują niecałe cztery. Może więc na nazwie ciąży klątwa wiecznego opuszczenia, bo pomimo modernistycznych monumentów, szerokich ulic i wizjonerskiego planu stała się ona kolejnym przykładem Miasta idealnego.
Dziwne miejsca
na mapie
W 1968 roku zachodnią Sycylię nawiedziła sekwencja wstrząsów, która pozbawiła 100,000 osób dachu nad głową. W sumie naliczono ponad 230 zmarłych, chociaż uważa się, że liczba jest zaniżona.
Jeśli ma się szczęście, czasami udaje się przybliżyć mapę w odpowiednim miejscu. Natrafić wtedy można na wszelkiego rodzaju cuda pomijane w przewodnikach. Najpierw zdają się one być błędami zdjęcia satelitarnego - kolejnym niedopatrzeniem ludzkiego oka. Jednak z każdym przybliżeniem okazuje się, że natrafiamy na coś niesamowitego. Niewątpliwie dziwaczny kwadrat Cretto di Burri postawiony na miejscu Starej Gibelliny jest
jednym z takich cudów.
Zbudowany na zgliszczach miasteczka zrównanego z ziemią przez trzęsienie 68-ego, jak żaden inny pomnik zdaje się rzeczywiście przypominać o lokalnej historii. Wszystkie budynki na powierzchni 12 hektarów zostały zastąpione betonowymi bryłami, między którymi przechadzać się zdają duchy miejscowej przeszłości.
Ogromny gorąc sycylijskiego słońca, oślepiającego przez odbicia od białej powierzchni, w połączeniu z dużą różnicą wysokości miasteczka nadaje wszystkiemu onirycznej natury, w której przegrzana głowa nie rozumie otaczającego jej labiryntu.
Cztery razy dziennie z głośników kościoła dobiegają dźwięki, w których krzyki przekupek mieszają się z odgłosami ryków osła - wszystko ma przypomnieć o dawnych życiach pozostawionych pod zgliszczami Gibelliny. Sam kościół znajduje się w futurystycznym mieście oddalonym o jakieś 11 kilometrów od pomniku. Miejsce to zostało nazwane tak samo jak poprzedniczka, tyle że tym razem określono je przymiotnikiem Nouva. Jednak podobnie do tej poprzedniczki niedługo i ono stanie się pomnikiem.
Pomimo przygotowania infrastruktury dla kilkunastu tysięcy, dzisiejszą Gibellinę zamieszkują niecałe cztery. Może więc na nazwie ciąży klątwa wiecznego opuszczenia, bo pomimo modernistycznych monumentów, szerokich ulic i wizjonerskiego planu stała się ona kolejnym przykładem Miasta idealnego.