Powiew północy w dni letnie
Grudniowy gorąc mnie budzi
Sen z powiek strąca wschodzący koniec
A z nim miesiące kolejne
Lata
Dekady
W nieskończoność to ciągnąć
Czy sens odszukamy?
Tam odnajdziemy
Pokolenia błędów
Z nadzieją na poprawę?
Z nadzieją na początek koła nowego...
Pomarańcza
Powiew północy w dni letnie
Grudniowy gorąc mnie budzi
Sen z powiek strąca wschodzący koniec
Zbieram z trawy ślady ludzkie
Myśląc okrutnie o zasłużonej karze
O winie bezmyślności
O winie zachłanności
Chcę to skończyć
Albo zacząć od nowa
Kiedy biały szron nas owinie
W hibernacji przeczekamy...
Do chwili kiedy
Kwiat zakwitnie nowy?
A z nim miesiące kolejne
Lata
Dekady
W nieskończoność to ciągnąć
Czy sens odszukamy?
Tam odnajdziemy
Pokolenia błędów
Z nadzieją na poprawę?
Z nadzieją na początek koła nowego...