Nie ręczę za siebie

Na pierwszy rzut oka te trzy obrazy połączone są przez trzy elementy:
łyse głowy, przydługie szyje i ręce.

Bardzo dużo rąk, powyginanych, dynamicznych, ciepłych, zimnych, drobnych. To one wpływają na cały obraz i odpowiadają za większość interakcji.

To ręce, a nie postacie, które zostały dosłownie ogołocone, sprowadzone
jedynie do ekspresji twarzy.

Bo właściwie skąd wiadomo,
do kogo należą te ręce, skoro nawet
nie zawierają się w całości
w ramie obrazu?

Spójrzmy na to tak:
prawdopodobnie jesteś pewien,
że posiadasz ręce. Że panujesz nad tym,
co robisz i tym, co się dzieje
dookoła ciebie.

Ale czasami ogarnia Cię poczucie bezradności, wszystko wymyka się spod kontroli i okazuje się, że jednak potrzebujesz pomocnej dłoni z zewnątrz, spoza Twoich własnych ram.

To ręce, a nie postacie, które zostały dosłownie ogołocone, sprowadzone
jedynie do ekspresji twarzy.

Bo właściwie skąd wiadomo,
do kogo należą te ręce, skoro nawet
nie zawierają się w całości
w ramie obrazu?

Spójrzmy na to tak:
prawdopodobnie jesteś pewien,
że posiadasz ręce. Że panujesz nad tym,
co robisz i tym, co się dzieje
dookoła ciebie.

Ale czasami ogarnia Cię poczucie bezradności, wszystko wymyka się spod kontroli i okazuje się, że jednak potrzebujesz pomocnej dłoni z zewnątrz, spoza Twoich własnych ram.

O tym właśnie jest ta seria:
o radzeniu sobie z własnymi
problemami i dążeniu do osiągnięcia
wewnętrznego spokoju.

Czego czasem samodzielnie zrobić
się po prostu nie da.